w rozmowie dla wPolityce.pl (24.09.2015).

Mamy do czynienia z sytuacją żenującą. To rozpaczliwa próba przykrycia przez PO porażki w Unii Europejskiej, kapitulacji pod dyktatem niemieckim ws. imigrantów. Platforma próbuje tę sprawę przykryć sztucznie wywołanym konfliktem z prezydentem Dudą. Oni sądzą, że jak wrócą do metod wypróbowanych w czasach śp. Lecha Kaczyńskiego, do polaryzacji politycznej, do przemysłu pogardy i nienawiści wobec głowy państwa, to na tym zyskają. Andrzej Duda jest na razie teflonowy jeśli chodzi o te próby. Z drugiej strony zamiary rządzących są bardzo łatwe do rozszyfrowania dla opinii publicznej. Dlatego widząc, że jednak na tym PO traci - zdecydowali się wysłać Piotrowską do Pałacu. Pani premier nieelegancko próbuje wymuszać na prezydencie spotkanie od pierwszego dnia po zaprzysiężeniu. Wyprasza osobiście albo żąda zwołania Rady Gabinetowej. W regułach polityki oznacza to spalenie takiego spotkania na jakiś czas, bo jest hierarchia i głowa państwa nie może ulegać takim nachalnym kaprysom urzędnika państwowego niższej rangi, szczególnie, gdy zaproszenie pełni rolę jedynie PR-owskiej zagrywki. Prezydenta dba o interesy Polski i jej obywateli. Jeśli spotkał się z szefem MON, ministrem Siemoniakiem, czy szefem MSZ ministrem Schetyną, to jest rzeczą oczywistą, że na podobne zaproszenie powinna, i to od razu, odpowiedzieć minister Piotrowska. Szczególnie, że to są te trzy zakresy, którymi prezydent się zajmuje z przyczyn konstytucyjnych... Zapraszam do przeczytania całego wywiadu na łamach wPolityce.pl - kliknij tutaj.