- Kaczyński krytykował polityczną niekonsekwencję i brak pewnego realizmu rządu Olszewskiego. Olszewski wybił się Kaczyńskiemu na niepodległość i to był problem. Olszewski podjął się walki o przywództwo na prawicy kosztem Kaczyńskiego. Mimo, że Kaczyński ostatecznie bronił rządu Olszewskiego, to później nie rozpaczał po jego upadku - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem Jacek Kurski. Polityk wspomina też o "nocnej zmianie" i relacjonuje, że "Wałęsa oficjalnie kazał filmować, bo chciał mieć na wszystkich haka". Z Jackiem Kurskim - posłem do Parlamentu Europejskiego, wiceprezesem Solidarnej Polski, autorem filmu "Nocna Zmiana" - rozmawia Jacek Nizinkiewicz (www.onet.pl).
Jacek Nizinkiewicz: Data 4 czerwca kojarzy się panu smutno, czy radośnie?
Jacek Kurski: Smutno, bo gdy myślę o 4 czerwca, to mam w pamięci obalenie rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. . Z historycznego punktu widzenia pewnie ważniejsza jest data 4 czerwca 1989 r. i pierwsze wolne, choć nie w pełni, wybory w Polsce, ale trzy lata później Polska straciła szansę na normalność. Obalenie gabinetu Olszewskiego przekreśliło szansę Polski wolnej od zobowiązań z przeszłości. Rząd Olszewskiego był pierwszym i jedynym rządem do czasu gabinetu PiS, który odcinał się od komunizmu. Niestety rząd Olszewskiego został zdmuchnięty przez konglomerację SLD- PSL- UD- KLD- KPN -PPG.
- Potrafi pan wymienić jakieś zasługi rządu Jana Olszewskiego?
- To był pierwszy rząd, który jasno zarysował potrzebę wstąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego, odchodził od złodziejskiej prywatyzacji…
- Olszewskiemu udało się odejście od złodziejskiej prywatyzacji?
- Rząd Olszewskiego również miał swoje wpadki na tym polu, bo nie ustrzegł się błędów przy prywatyzacji Fiata w Tychach. Ale udało się odejść od polityki Leszka Balcerowicza, zdewaluować złotówkę, a poprzez wzrost eksportu napędzić wzrost gospodarczy.
- Wzrost gospodarczy w 1992 r. jest zasługą pięciomiesięcznych rządów Jana Olszewskiego?
- Po raz pierwszy wolna Polska zanotowała wtedy wzrost gospodarczy. A przede wszystkim był to rząd, który sprzeciwił się montowaniu Sowietów, wraz z ich agenturą, w Polsce w bazach sowieckich, za zgodą samego Lecha Wałęsy. To również rząd Olszewskiego, jako pierwszy, przestał traktować wieś, jako strefę zaprogramowanego zaniedbania i amortyzatora reform.
- A nie jest tak, że na intencjach się skończyło?
- Przynajmniej tamten rząd miał takie intencje, w przeciwieństwie do poprzednich i przyszłych.
- To Jarosław Kaczyński zrobił Olszewskiego premierem, ale szybko się z nim pokłócił i nawet chciał zmienić premiera na Jerzego Eysymontta. Obecny prezes PiS, pośrednio nie wzmacniając rządu Olszewskiego, nie przyczynił się do jego obalenia?
- Kaczyński miał w rządzie trzech ministrów, ale był niezwykle krytyczny względem rządu Olszewskiego.
- Dlaczego Kaczyński, który dzisiaj chwali rząd Olszewskiego, był wtedy względem niego tak krytyczny?
- Kaczyński krytykował polityczną niekonsekwencję i brak pewnego realizmu rządu Olszewskiego. Pamiętam, że kiedy robiłem wywiad wraz z Piotrem Semką z Jarosławem Kaczyńskim do książki "Lewy Czerwcowy", to obecny prezes PiS był bardzo krytyczny względem ówczesnego gabinetu, mimo że ładnie i lojalnie bronił go 4 czerwca.
- Jaki problem Kaczyński miał z Olszewskim?
- Olszewski wybił się Kaczyńskiemu na niepodległość i to był problem.
- Dlaczego to był problem?
- Ponieważ Olszewski podjął się walki o przywództwo na prawicy kosztem Kaczyńskiego. Mimo, że Kaczyński ostatecznie bronił rządu Olszewskiego, to później nie rozpaczał po jego upadku.
- Dlaczego rząd Olszewskiego nie ustrzegł się przed upadkiem?
- Błędem rządu Olszewskiego było nie zapewnienie sobie bazy większościowej, kiedy było czym płacić politycznie. Z jednej strony premier Olszewski tolerował w rządzie nie swoich ludzi jak np. Andrzeja Olechowskiego – ministra finansów, czy Krzysztofa Skubiszewskiego –ministra spraw zagranicznych, Andrzeja Zaorskiego, jako szefa Radiokomitetu, a z drugiej strony nie był w stanie poszerzyć koalicji o posłów tzw. małej koalicji KLD, UD, czy PPG. Zaskakujące było, że rząd mniejszościowy rzucając wyzwanie potężnym siłom, układom politycznym, gospodarczym, służbom, agenturze sowieckiej - nie zapewnił sobie większości w rządzie. Ten oczywisty błąd Olszewskiego krytykował wtedy, zresztą słusznie, Kaczyński.
- Jan Olszewski jest dla pana najlepszym premierem Polski po 1989 r.?
- Polska nie miała jeszcze najlepszego premiera.
- Chce pan powiedzieć, że czekamy na Zbigniewa Ziobro czy Jacka Kurskiego?
- (śmiech). Spośród tych premierów, którzy byli, w sensie intencji, Jan Olszewski jest postacią czystą i świetlaną. Nie ukrywam, że pamięć o legendzie tego rządu została zachowana w niemałym stopniu dzięki mnie.
- Filmem "Nocna Zmiana"?
- "Nocną Zmianą" uratowałem pozytywną prawdę o rządzie Jana Olszewskiego, która była zakrzyczana przez medialny lincz większości ówczesnych dziennikarzy.
- Jak narodził się pomysł zrealizowania tego "dzieła"?
- W marcu 1994 r. byłem na prywatnym spotkaniu u Adama Glapińskiego, byłego ministra rządu Jana Olszewskiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego, który pokazał mi na taśmie VHS fragment dziwnej narady u Lecha Wałęsy, w której nie było wiadomo o co chodzi. Zorientowałem się, że to narada tuż sprzed obalenia rządu Olszewskiego skopiowana przez montażystę, programu "Prosto z Belwederu", dworskiej kroniki prezydenta pokazującej co prezydent Wałęsa zrobił w ostatnim tygodniu.
- Scena zrobiła na panu wrażenie od razu?
- Nie, na początku ta scena sprawiała, że nie było wiadomo, o co chodzi. Ale po oczyszczaniu materiału, przefiltrowaniu fatalnego efektownego dźwięku i odczytaniu dialogów okazało się, że w pełnym kontekście odwołania rządu Olszewskiego, scena ma kluczowe znaczenie. Wiedziałem, że jeśli przedstawi się całość zdarzeń, zrekonstruuje poprzedzającą uchwałę lustracyjną Sejmu historię to narada u Wałęsy m.in. z Tuskiem, Pawlakiem, Mazowieckim, Moczulskim, Niesiołowskim będzie piorunującą kulminacją. W maju 1994 r. przystąpiłem do montażu.
- Był pan jeszcze dziennikarzem, czy już politykiem?
- Oczywiście, że dziennikarzem. Przecież 4 czerwca '92 byłem asystentem dyrektora TAI i prowadziłem z Piotrem Semką program w TVP1 „Reflex”. Mało tego, byliśmy wtedy ze swoją kamerą w Sejmie. Siłą dokumentu „Nocnej Zmiany” jest, to, że od pewnego momentu ogląda się go jak film fabularny, dzięki ujęciu z kilku kamer. Klasyczny dokument niskobudżetowy pokazuje głównego bohatera jedną kamerą. Mi udało się zgromadzić dużo własnych dokumentów, dokumenty TAI-owskie, dokumenty z Sejmu z dnia obalania rządu oraz materiał Wojciecha Ostapowicza, który filmował to, co się działo w kuluarach, plus tajne sceny filmowane przez kamerę prezydencką. Miałem dzięki temu w scenach z 4 i 5 czerwca obraz i tempo jak w filmie fabularnym. Dobrze to widać we fragmencie, w którym oczekuje się na przyjazd kolumny samochodów z Lechem Wałęsą 5 czerwca pod Sejm. Wałęsa wysiada, przejmuje go inna kamera, która pokazuje Wałęsę wbiegającego po schodach Sejmu i doprowadza go do drzwi w sejmie z tabliczką "Prezydent RP". Ale trzecia kamera kręci już rozmowę Wałęsy za tymi zamkniętymi drzwiami. Udało mi się zgromadzić prawie wszystkie ujęcia filmowe z 4 i 5 czerwca. Dzięki temu „Nocna Zmiana” jest dokumentem unikatowym, abstrahując od historycznego kontentu zapisu.
- A jak się panu udało dotrzeć do obrazów z narad rozmów prezydenta Wałęsy?
- Stefan Niesiołowski, który był na chwilę doproszony do tamtej narady, który wczoraj w Siódmym Dniu Tygodnia mówił o ukrytej kamerze, zdziwi się, jak przeczyta w tym wywiadzie, że nie było ukrytej kamery, ale zdjęcia rozmowy były filmowane na polecenia samego Lecha Wałęsy.
- Po co prezydent filmował swoje narady?
- Z bardzo prostego powodu. Wałęsa obalając rząd Olszewskiego, wiedział, że spadnie na niego odium zdrady obozu, który wybrał go na prezydenta RP, jako człowieka, który miał zdekomunizować Polskę, przewietrzyć Warszawę i zlikwidować postkomunistyczne układy. Wałęsa chciał mieć na widelcu Tuska, Mazowieckiego, Moczulskiego i innych. Nie chciał, żeby wina spadła tylko na niego. Dlatego ta tajna narada była filmowana kamerą OTV Gdańsk oddelegowaną na stałe do Belwederu przez operatora, któremu obiecałem, że na 25-lecie "Nocnej Zmiany" jak będzie już na emeryturze (bo dziś się jeszcze zwyczajnie boi o robotę, takie czasy!) zrobimy mu uroczysty event i pokażemy, kto sfilmował kultowe sceny kluczowe dla fragmentu losów Polski.
- A już myślałem, że wprowadzicie na 25-lecie „Nocną Zmianę” do kin w 3D.
- (śmiech). W 3D „Nocnej Zmiany” nie będzie. Wałęsa oficjalnie kazał filmować, bo chciał mieć na wszystkich haka.
- Antoni Macierewicz nie chciał inwigilować prezydenta? Podległe Macierewiczowi, jako szefowi MSWiA, jednostki wojskowe rozpoczęły przygotowania do wyprowadzenia wojsk na ulicę? W Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych był podwyższony stan gotowości bojowej, które miały obstawiać Belweder, Sejm i TVP…
- To niechlujne brednie przeciwników obozu Olszewskiego i prawicy. Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych 4 czerwca mógł już mniej niż niż drużynowy zastępu harcerskiego. 5 czerwca jakiś strażnik na bramie go nie wpuścił do ministerstwa i Macierewicz się poddał. To czarna legenda tworzona przez środowisko „Gazety Wyborczej”.
Autor: Jacek Nizinkiewicz. Źródło: Onet.pl.