Trzy dni po tragedii, w samo południe sala plenarna Parlamentu Europejskiego wypełniła się po brzegi. Miejsce, które na co dzień jest sceną sporów i dyskusji tym razem zaświadczyło o europejskiej solidarności i jedności wobec tragedii. Tragedii, która mogła dotknąć każdy kraj. Dotknęła Polskę.
W sobotę, dziesiątego kwietnia na rosyjskiej ziemi samolot wiozący polską delegację z Prezydentem Rzeczpospolitej i jego małżonką na pokładzie na obchody siedemdziesiątej rocznicy mordu Katyńskiego rozbił się podchodząc do lądowania. Cała załoga i wszyscy pasażerowie, w tym znaczna część elity politycznej kraju, zginęła na miejscu.
Do sali obrad parlamentu w Brukseli przybyli przedstawiciele Komisji i Rady Ministrów na czele z przewodniczącym Barroso i hiszpańskim Sekretarzem Stanu Diego López Garrido by uczcić pamięć ofiar.
Zjawili się parlamentarzyści, pracownicy administracji wielu instytucji unijnych, dziennikarze. Wszystkich połączyły czarne wstążki wpięte w klapy garsonek i marynarek. Znak żałoby, ale i symbol pamięci o tych, którzy odeszli pełniąc służbę dla swojej ojczyzny.
Parlament Europejski zamilkł. Minuta ciszy w hołdzie wszystkim, którzy w pamiętną sobotę wsiedli w Warszawie do samolotu, aby oddać cześć zamordowanym siedemdziesiąt lat wcześniej polskim oficerom, ale nie dotarli do celu.
W uroczystej i pełnej smutku atmosferze posłowie do Parlamentu Europejskiego wysłuchali hymnów Unii Europejskiej i Polski.
Parlamentarzyści wstali z miejsc, kiedy przedstawiciele polskiej delegacji, polscy posłowie - przyjaciele zabitych oraz posłowie z innych krajów odczytywali nazwiska ofiar katastrofy. Przy każdym nazwisku kolejne dziecko wkładało jedną różę do wazonu na środku sali. Gdy odczytano ostatnie nazwisko w wazonie było dziewięćdziesiąt sześć białych róż.