Przedstawiamy subiektywny ranking wpadek Donalda Tuska i jego ekipy na półmetku rządów - wydarzeń, które zbulwersowały opinię publiczną. Gdyby PiS miał taką listę dokonań negatywnych, dawno zostałby starty przez media. Z rządem PO jest jednak inaczej...(?).
Grzechu, Miro i "na 90% Rysiu, że załatwimy" - największa afera od czasów Rywina. Wpadka o najpoważniejszych konsekwencjach - w jej wyniku stanowisko straciło aż siedmiu ministrów. Zdaniem niektórych komentatorów to największa afera od czasu, kiedy Rywin przyszedł do Michnika. Do tego sprawa - używając policyjnego języka - wciąż rozwojowa. Bomba wybuchła pod koniec września. W aferze hazardowej przewijają się jednoręcy bandyci, spore pieniądze, kontrowersyjny lobbing i nazwiska szefa klubu PO oraz kilku ministrów.
"Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" - zapewniał w rozmowie z biznesmenem z Dolnego Śląska Ryszardem Sobiesiakiem Zbigniew Chlebowski. W sensacyjnych stenogramach, które ujawniła "Rzeczpospolita" padały imiona "Miro" i "Grześ". Jak się okazało, chodziło o najbliższych współpracowników premiera Mirosława Drzewieckiego i Grzegorza Schetynę.
Czy politycy PO poczuli się zbyt pewnie w "swoim państwie"? Czy zostali ofiarami "syndromu poczucia władzy bez ograniczeń" przy tak dużym poparciu społecznym? Odpowiedzi na te pytania być może przyniesie komisja śledcza.
Katarscy inwestorzy, którzy nie istnieli. Najpierw na sprawie prywatyzacji stoczni Gdynia i Szczecin poległ senator Tomasz Misiak, który chciał zrobić dobry interes na tragedii zwalnianych stoczniowców. Znacznie cięższego kalibru niż sprawa "misiaczenia", okazała się jednak ujawniona kilka miesięcy później "afera stoczniowa".
Przetarg w sprawie sprzedaży stoczni od początku wyglądał bardzo tajemniczo. W maju minister skarbu Aleksander Grad poinformował, że inwestorem dla stoczni jest katarski fundusz Qinvest. Kiedy jednak przyszedł moment wpłaty pieniędzy od inwestora, okazało się, że Katarczycy przestraszyli się kryzysu w branży. Tak przynajmniej brak zapłaty tłumaczył minister Grad.
Kiedy Qatar Investment Authority ostatecznie nie kupił majątku stoczni, minister Grad oddał się do dyspozycji premiera, ten go jednak nie odwołał, bo, jak twierdził – nie znajdował ku temu przesłanek. Tymczasem jak ujawnił „Wprost” okazało się, że "katarski inwestor"; nie tylko nie miał pieniędzy na zakup stoczni, ale mógł w ogóle nie istnieć. W opublikowanych przez tygodnik materiałach pojawia się także wątek libańskiego handlarza bronią Abdula Rahmana El-Assira, który domagał się od Ministerstwa Skarbu zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar SA. Czy premier Donald Tusk i jego ekipa przejdą do historii jako ci, którzy zlikwidowali polski przemysł stoczniowy?
Świński problem, czyli szczepionki, które szkodzą. Grypa A/H1N1 szaleje na Ukrainie, w Polsce zanotowano pierwszy śmiertelny przypadek. W obliczu coraz poważniejszego zagrożenia epidemią w naszym kraju, rząd wymyślił rewolucyjny plan. Skoro nie ma pieniędzy na szczepionki dla wszystkich obywateli, minister zdrowia Ewa Kopacz ogłosiła, że szczepionki szkodzą. Na szczęście, nie wszyscy w to uwierzyli, a co bardziej "obrotni" Polacy sami postanowili się o siebie zatroszczyć - na portalach aukcyjnych można kupić taką szczepionkę już od 100 złotych.
Czy w tej sytuacji rację ma Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski, który zapowiedział wystąpienie do prokuratury z wnioskiem o popełnienie przez minister Kopacz przestępstwa, jeżeli nie podejmie działań zmierzających do zakupu szczepionek przeciw grypie A/H1N1? A może posłanka PiS Nelli Rokita, która chce by Polakom rozdawać czosnek?
Julia Pitera - najsłabsze ogniwo. Minister wyznaczona do walki z korupcją, której nie udało się nawet napisać raportu o stanie korupcji w Polsce. Dokument, który powstał liczył w sumie sześć stron, a wynikało z niego, że istniały "potencjalne nieprawidłowości" w zakresie nadzoru nad wykorzystaniem służbowych kart kredytowych. Słynne przykłady korupcji podane w nim to np. zakup dorsza za 8,16 zł "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości" oraz zakup spinek do mankietów za 619,65 zł "na cele reprezentacyjne ministra Polaczka".
Oprócz raportu, Pitera zasłynęła kłótniami z politykami, tyle, że nie z opozycji, a z własnej drużyny. Najpierw był poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, potem minister Michał Boni. Temu ostatniemu zarzuciła, że wstrzymuje jej projekt ustawy antykorupcyjnej. Pitera przegrała to starcie, gdy okazało się, że nie dopełniła wymogów formalnych. Partyjni koledzy coraz częściej ją krytykują, a Donald Tusk podobno jest na nią wściekły. Niesłusznie?
Słońce Peru - mistrz bajeru. To była pierwsza wizyta szefa polskiego rządu w Ameryce Południowej i najdłuższy z jego dotychczasowych wyjazdów zagranicznych. Dla Donalda Tuska i jego żony również "podróż życia". Niezwykle ważna dla polskich interesów gospodarczych - jak próbowali przekonywać PR-owcy Tuska - wyprawa zaowocowała również całkiem nowym przydomkiem. Z rąk prezydenta Peru Donald Tusk otrzymał bowiem najwyższe odznaczenie tego kraju - o poetyckiej nazwie "Słońce Peru".
Podróż do Ameryki Łacińskiej kosztowała skarb państwa ponad 1,5 mln zł, a za te pieniądze można nakarmić 150 tysięcy dzieci.
- Wróciłem ze szczytu UE-Ameryka Południowa w tej czapeczce, jako Słońce Peru - podsumował Tusk w programie w TVP2.
Paliłem i się zaciągałem. Palenie marihuany, całodniowe libacje alkoholowe, problemy rodzinne. Donald Tusk chciał być "cool" niczym Bill Clinton czy Barack Obama i do takich "grzechów młodości" przyznał się w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek". Różne grupy wyborców odmiennie jednak odebrały to wyznanie. Przyznanie się do palenia marihuany stało się dla premiera problematyczne, przede wszystkim dlatego, że wiązało się z łamaniem prawa.
- Nie po to wyborcy chronią swoje dzieci przed narkotykami, by potem dowiadywać się, że sam premier używał narkotyków i pił tanie wina - komentował dla wp.pl Marek Migalski.
Narkotykowy coming out stał się jeszcze bardziej dwuznaczny, kiedy na nielegalnym paleniu trawki przyłapano dwóch samorządowców Platformy ze Szczecina. Członek zarządu powiatu polickiego Cezary Atamańczuk i przewodniczący sejmiku województwa zachodniopomorskiego Michał Łuczak zostali zatrzymani podczas palenia marihuany w samochodzie zaparkowanym na leśnej drodze. Podwójne standardy?
Andrzej Czuma, czyli minister "wpadka goni wpadkę". Kiedy w styczniu w związku z samobójstwem kolejnego skazanego za porwanie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika - Roberta Pazika, do dymisji podał się ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, w resorcie zastąpił go Andrzej Czuma. Ta nominacja miała być zmianą PR-owo-wizerunkową, a wyszła wizerunkowa porażka.
Już na samym początku zaliczył wpadkę, na jego zaprzysiężeniu pojawił się kontrowersyjny polityk UPR, Janusz Korwin-Mikke. Potem było coraz gorzej - nowy minister zdradził tajemnicę państwową o tym, że polski wywiad znał nazwiska porywaczy inżyniera w Pakistanie, były wyroki za niespłacone długi w USA, nie rozliczenie się w terminie z wydatków biura poselskiego, nepotyzm, etc., itp. Ostatecznie stanowisko stracił w wyniku afery hazardowej.
Ostatnio były minister sprawiedliwości został ponownie wybrany na stanowisko szefa sejmowej komisji śledczej ds. nacisków - zagłosował sam na siebie.
Bitwa o KDT - jak Tusk "Waltzem" niszczy Warszawę. Prawdziwie dantejskie sceny rozgrywały się pod Kupieckimi Domami Towarowymi w Warszawie, kiedy w lipcu na ich teren wkroczył komornik. Kupcy z KDT stawili opór wynajętym przez komornika ochroniarzom. Kiedy, w kłębach łzawiącego gazu, przez kilka godzin opierali się próbom eksmisji z Kupieckich Domów Towarowych do zamieszek dołączyli przypadkowi przechodnie. Wtedy też do akcji ruszyła policja. W centrum miasta rozgorzała regularna bitwa.
Prezydent Warszawy jedzie "waltzem" i tratuje wszystko, co ma na swojej drodze. Donald Tusk gra w tym samym czasie w piłkę. Dziś kilka miesięcy po "bitwie warszawskiej", kupców już nie ma, a blaszana hala, która szybko miała zostać rozebrana, wciąż stoi. Niesmak też pozostał.