Jest rzeczą oczywistą, że Tusk choruje na traumę po klęsce 2005 roku. PR-owcy Platformy Obywatelskiej próbują obrazić naszą inteligencję. Dzisiejsza (28.01.2010) wypowiedź Donalda Tuska to zabieg socjotechniczny. Donald Tusk pomimo dzisiejszej zapowiedzi i tak wystartuje w tegorocznych wyborach prezydenckich - twierdzi europoseł Jacek Kurski.
Donald Tusk postąpił tak, gdyż nie wie jeszcze, jakie będą efekty pracy komisji hazardowej i jak sam wypadnie, zeznając przed nią. Tusk udaje, że interesuje się jedynie gospodarką i sprawami rządu, a tak naprawdę chodzi o przeczekanie trudnego politycznie czasu dla Platformy Obywatelskiej.
Najprawdopodobniej w połowie roku Donald Tusk zmieni decyzję i ogłosi, że będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Takie postępowanie ma poprawić jego słabnące notowania i za jakiś czas usłyszymy, że „naród błagał go o to, by jednak wystartował”. Tusk wystartuje, jeśli za kilka miesięcy okaże się, że nadal ma realne szanse – uważa europoseł Jacek Kurski.
Jacek Kurski decyzję Donalda Tuska przedstawia w następujący sposób:
- Po pierwsze sytuacja w Platformie bardzo się skomplikowała po tych roszadach, których dokonał. Musi nad tą sytuacją panować. Jako kandydat na prezydenta nie bardzo by mógł to robić.
- Po drugie, powaga sytuacji w komisji hazardowej. Tusk nie wie jak wypadnie przed komisją hazardową. To mogłoby zdewastować jego kampanię.
- Po trzecie, jest trzeci rok rządzenia, drugi rok kryzysu i pomimo tej "zielonej wyspy" Tusk nie wie, jakie będą wyniki rządzenia, czy za parę miesięcy nie nastąpi krach finansów publicznych.
Trzeba być "politycznie głuchym", by w oświadczeniu premiera dopatrzyć się rezygnacji z kandydowania. Zdaniem europosła Jacka Kurskiego gdyby Donald Tusk poważnie traktował dzisiejszą deklarację, to przedstawiłby Komorowskiego, Sikorskiego, czy Cimoszewicza jako kandydata w tegorocznych wyborach prezydenckich.